Przejdź do menu Przejdź do treści

Rokowski Adam

Urodzony w 1977r. odbył studia w Instytucie Plastyki WSP w Częstochowie (obecnie Uniwersytet im. Jana Długosza). Dyplom zrealizował w pracowni malarstwa prof. Wincentego Maszkowskiego, obronił z wyróżnieniem w 2002 roku. W latach 2009-2012 był uczestnikiem Środowiskowych Studiów Doktoranckich na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W 2015 roku na Wydziale Malarstwa ASP w Krakowie obronił pracę doktorską realizowaną pod kierunkiem prof. Zbigniewa Bajka. 

strona o artyście: 

www.adamrokowski.pl 

Adam Rokowski, 144 cykl rysunków (w trakcie realizacji) obecnie powstało 12 prac, wszystkie w formacie 70×100 cm, tusz na papierze 

Autokomentarz autora:   

144 to biblijna liczba określająca całość, pełnię, wszystko.  

12×12=144 

Wszystkiego narysować się nie da, ale może da się rysować o wszystkim, o wszystkich?  

Nie chcę wyjaśniać o czym są te portrety, co powinny symbolizować, lub przedstawiać, to tylko popsułoby ich odbiór. Mam nadzieje, że każdy znajdzie w nich coś osobistego, gdy zobaczy te rysunki. Wolałbym raczej napisać o procesie twórczym, głównych inspiracjach, które prowadziły mnie do rozpoczęcia tego cyklu. 

Rysunki wykonuję na czarnym papierze, na tym samym formacie 70×100 cm, rysuję białym tuszem. Na każdym z nich przedstawiona jest głowa modela, ujęta na wprost z zamkniętymi oczami i jego szeroko otwarte dłonie. Raz na portrecie przedstawiony jest mężczyzna, a raz kobieta, na przemian. Osoby w różnym wieku, z różnych grup społecznych, różnie wyglądające, różniące się od siebie. 

Rysuję piórkiem, białym tuszem na czarnym podłożu, wydobywam światło, zamiast dodawać cień. Cienka linia stalówki, szybkie kreskowanie i biały tusz nie imitują barwy skóry i włosów a gładka skóra młodego człowieka i pomarszczona twarz starca ma taką samą materię rysunkową.  

Bryła głowy i dłoni jest przeskalowana, zachowane są jedynie proporcje między głową a dłońmi.  

Pomimo realistycznego portretu imitacja natury jest w dużym stopniu ograniczona. 

Twarze i dłonie ułożone są w podobny sposób, trochę jak eksponaty w muzeum, albo jak zdjęcia z kartoteki, niż jak ludzie ujęci w rzeczywistej, codziennej sytuacji. Patrząc na obraz do końca nie wiemy, czy mamy wizualny kontakt z człowiekiem przedstawionym, czy jakimś idolem, maską, wylinką. 

Modele mają zamknięte oczy – jakby śnili, byli w innej rzeczywistości. Przeskalowana twarz narzuca się widzowi, dominuje jego pole widzenia. Zamknięte oczy czynią modela trochę mniej podobnym (wielu modeli było bardzo zdziwionych swoim wyglądem, nie poznawali się), mniej dostępnym, wizerunek nie nawiąże kontaktu wzrokowego z widzem, za to otwarte, puste dłonie zdają się zaprzeczać skupionej, odciętej od obserwatora pozie modela, równoważą zamknięte oczy. 

Wizerunek jest niedostępny i bliski, podobny do modela i niepodobny zarazem.